beeffective
x-blurred-gfx
bee-blurred-gfx
post cover image

Google Tag Manager Server Side – dlaczego musisz go wdrożyć?

Mamy w końcu rok 2023! Przez ostatnie 365 dni cała branża marketingowa mówiła o rewolucyjnych zmianach, jakie dokonają się w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Tym razem branża miała rację. To w tym roku urzeczywistnią się wszystkie zmiany w analityce internetowej. W tym roku skończą się żarty z polityką prywatności i w końcu w tym roku przedsiębiorcy będą musieli na poważnie potraktować wszystkie przestrogi związane z utratą danych, które dotychczas mniej lub bardziej napędzały ich biznesy w Internecie.

Lista do wdrożenia w 2023 roku

Od jakiegoś czasu w social mediach można natknąć się na listę elementów do wdrożenia w 2023 roku:

  1. Wdrożyć Google Analytics 4.
  2. Wdrożyć consent mode.
  3. Zaprzyjaźnić się z Big Query i językiem SQL.
  4. Wdrożyć śledzenie po stronie serwera.

Od siebie dodaję do tej listy punkt piąty, czyli podejście na poważnie do strategii marketingowej, która w czasach recesji i zmian w polityce prywatności może być prawdziwą tarczą antykryzysową.

Tak naprawdę każdy z tych punktów to must have na 2023 rok. O consent mode i Google Analytics 4 mieliście już szansę przeczytać na łamach naszego cyklu, zatem dzisiaj na warsztat idzie tajemnicze śledzenie po stronie serwera.

Jak świat długi i szeroki wszyscy znamy i kochamy Google Tag Managera, dzięki któremu możemy samodzielnie zarządzać skryptami na stronie bez pomocy programisty. Ostatnio nawet, scrollując LinkedIna, natknąłem się na informację, że aż 91% stron internetowych na świecie korzysta właśnie z GTM-a.

GTM jest zatem podstawowym narzędziem pracy każdego analityka i specjalisty od performance marketingu. Dzięki niemu zyskujemy nie tylko niezależność od działu IT, ale również możemy dostosować analitykę internetową do swoich potrzeb i wykorzystywać możliwości, jakie daje GTM do optymalizacji kampanii reklamowych.

Jak działa Google Tag Manager?

Google Tag Manager tradycyjnie działa bardzo prosto. W momencie ładowania strony internetowej, w przeglądarce uruchamiają się kody śledzące zgromadzone w jednym kontenerze. W zależności od reguł zdefiniowanych w Google Tag Managerze, tagi uruchomią się albo na wszystkich stronach albo po spełnieniu bardzo konkretnych warunków.

UWAGA!!!

Jeżeli masz wdrożony consent mode, to Twoje tagi uruchomią się dopiero, gdy użytkownik wyrazi zgodę na śledzenie!

Sposób działania jest prosty. Tagi Google Analytics, wysyłają informacje do Google Analytics. A Tagi Google Ads, do Google Ads. Tagi Facebook Ads,… i tak dalej. W ten sposób dane użytkowników wędrują prosto do firm zewnętrznych takich jak Facebook i Google. Co w przeszłości generowało wiele problemów prawnych dla obu tych instytucji.

Wykorzystywanie danych osobowych

Przywołajmy choćby pamiętną aferę Cambridge Analytica związaną z wykorzystaniem danych osobowych i sukcesem wyborczym Donalda Trumpa z 2016 roku i udziałem w niej Facebooka. To wydarzenie stało się przełomem w dyskusji nt. wykorzystania danych osobowych. A właściwie zapoczątkowało szeroko zakrojoną debatę nt. ochrony prywatności użytkowników w sieci. Owocem tej debaty jest m.in. to, że dziś musimy implementować consent mode na stronach, na których wykorzystujemy śledzenie użytkowników oraz to, że w 2023 roku znikną na dobre third party data cookies. A zatem dane, których pozyskiwanie umożliwiają nam skrypty śledzące zewnętrznych firm, np. Meta, Google, LinkedIn, itd…

Warto zatem zabezpieczyć się przed nadmierną utratą danych i skorzystać z możliwości, jakie daje nam Google Tag Manager Server Side.

Czym różnią się obie wersje GTM-a?

Jak możesz wyżej przeczytać, kontener przeglądarkowy (nie leży mi to określenie – pozwól, że będę nazywał go „webowym”), przesyła dane prosto do zewnętrznych serwerów. W GTM Server Side one również ostatecznie tam trafią. Najpierw jednak przejdą przez nasz własny serwer, co determinuje nazwę tego narzędzia. By tak się stało, potrzebujemy kontenera serwerowego, który w istocie będzie odpowiadał za bezpieczeństwo pozyskiwanych przez nas danych. A to dlatego, że każdą informację otrzymaną z kontenera webowego, będziemy mogli dowolnie zmodyfikować i zadecydować, które parametry zostaną przekazane stronie trzeciej, czyli np. Google’owi. Cały proces obrazuje poniższy schemat.

Dane użytkowników lepiej strzeżone

Zatem korzystając z GTM-a Server Side zyskujemy pewność, że dane użytkowników będą bezpieczne i zdecydowanie bardziej jakościowe. W obliczu tego, że wciąż niewiele firm wdrożyło śledzenie po stronie serwera, bezpieczeństwo danych w 2023 roku może być naprawdę niezłą przewagą konkurencyjną. Choćby dlatego warto wdrożyć GTM-a Server Side, ale powodów jest dużo więcej.

Pamiętasz jak nieco wyżej napisałem, że żegnamy się już z third party cookies? Nie skłamałem, ale jestem Ci winien doprecyzowanie – nie żegnamy się z nimi zupełnie. Dzięki temu, że informacje z kontenera webowego są przekazywane na serwer, to również dane definiowane jako third party cookies, są odczytywane przez przeglądarki jako first party cookies. Dlaczego? Ponieważ najpierw następuje komunikacja przeglądarki z naszym serwerem. Dokładnie z tego powodu marketerzy mogą w końcu wygrać nierówną walkę z AdBlockami. Być może wiesz, że AdBlocki są nastawione na blokowanie third party cookies. A skoro są tylko first party, to problem przestaje istnieć. Fajnie, prawda?

Żeby jednak móc się cieszyć z tej wygody, trzeba najpierw przypisać serwer Google Cloud Platform do subdomeny w domenie naszej strony internetowej. I tutaj zaczynają się schody.

Google Cloud Platform, czyli tanio już było

Zacznijmy w ogóle od rozwinięcia nowego pojęcia w tym tekście. Otóż Google Cloud Platform jest platformą googlową opartą na technologii chmurowej. Samo GCP to z pewnością temat na odrębny tekst, bo możliwości wykorzystania tej platformy w biznesie jest naprawdę całe mnóstwo. W istocie to jeden potężny kombajn do rozwoju biznesu. W kontekście GTM-a Server Side istotnych jest kilka rzeczy.

  1. By korzystać z możliwości narzędzia, musisz utworzyć serwer w Google Cloud Platform.
  2. Serwer w GCP musisz przypisać do subdomeny w domenie Twojej strony internetowej, by przeglądarka odczytywała komunikację z GCP, tak jak z serwerem Twojej strony. Tylko wtedy third party cookies, będą definiowane jako first party.
  3. GCP to narzędzie płatne.

I to jest zła wiadomość. Dobra jest taka, że każdy nowy użytkownik dostaje od Google’a prezent w postacie 300$ do wykorzystania w GCP. Nie ciesz się jednak za bardzo, bo szybko tę kwotę wykorzystasz. Prawda jest taka, że mało kto zdaje sobie sprawę z szybkości przetwarzania danych nawet przez systemy, z których sami codziennie korzystamy. Zdajemy sobie z tego sprawę dopiero, gdy dane z gigabajtów przemieniają się na złotówki.

Płacić, czy nie?

Skoro to płatne narzędzie, to być może myślisz sobie: w takim razie ja pasuję. Niestety – mam dla Ciebie złą wiadomość. Owszem – możesz to zrobić, ale nie ma to też większego sensu. Google coraz usilniej pcha nas w stronę korzystania z GCP. Jeśli korzystasz z Analyticsa, to wiesz, że nie dość, że musisz zaimplementować jego nową wersję, to jeszcze dane w panelu będziesz miał dostępne tylko przez 14 miesięcy! I to dopiero po zmianie tego z domyślnych dwóch miesięcy na etapie konfiguracji. Być może wiesz też, że jeśli nie połączysz Analyticsa z BigQuery, to stracisz te dane bezpowrotnie. Trzeba więc utworzyć połączenie. A czy wiesz, że BigQuery to hurtownia danych dostępna właśnie w Google Cloud Platform? Sam zatem widzisz, że możesz zrezygnować z GCP, ale nie ma to sensu. Pozbawisz się możliwości rozbudowanej analizy danych i nie zabezpieczysz się przed wciąż wiszącą w powietrzu utratą danych użytkowników.

Na usta nasuwa się jedno stwierdzenie – tanio to już było. Czasy, gdy mogliśmy cieszyć się analityką za darmo minęły i nie sądzę, żeby wróciły. Dane osobowe to towar cenniejszy od ropy. Oczywiste, że big techy zrobią wszystko, by na tym zarobić. Jednak, jak mogłeś przeczytać w tym tekście, istnieją sposoby na to, byśmy i my też mogli. Trzeba się umiejętnie dostosować do nadchodzących zmian i przygotować na nie swój biznes.

Google Tag Manager Server Side – wady i zalety

Podsumowując zatem – Google Tag Manager Server Side, to narzędzie, które pozwoli Ci zabezpieczyć się przed nadmierną utratą danych związaną z polityką prywatności. Ma ono swoje wady i zalety.

ZALETY

  1. Większa kontrola nad przesyłaniem danych – dzięki temu, że informacje trafiają na nasz serwer, sami możemy decydować, które dokładnie dane i jakie parametry zostaną przekazane do serwerów stron trzecich.
  2. Bronimy się przed AdBlockami – przeglądarka odczytuje naszą komunikację z serwerem GCP jako komunikację z naszą stroną, dzięki czemu third party cookies są definiowane jako first party.
  3. Obrona przed utratą danych w cookieless&privacy world – jak wyżej. Mimo, że third party data odchodzą powoli w niepamięć, nie musimy się tym przejmować aż tak bardzo, jeśli wdrożymy GTM Server Side.
  4. Szybszy czas ładowania strony – ograniczenie skryptów stron trzecich sprawi, że nasza strona nie będzie aż tak obciążona.

WADY

  1. Pieniądze – nie skorzystamy ze wszystkich dobrodziejstw GTM-a Server Side bez skorzystania z Google Cloud Platform, które jest narzędziem płatnym. Miesięczny koszt utrzymania serwera to mniej więcej ok. 50$. Wszystko jest jednak zależne od ilości przetwarzanych w GCP danych.
  2. Trudność wdrożenia – o ile z tradycyjnym GTM-em jesteśmy w stanie poradzić sobie sami, tak z implementacją kontenera serwerowego możemy potrzebować pomocy specjalisty. Zwłaszcza z przypisaniem serwera GCP do naszej subdomeny.

Jak widać, zalet tego narzędzia jest więcej niż wad. Dlatego nie ma co dłużej zwlekać. Era privacy&cookieless zaczęła się wraz z nowym rokiem. Jeśli jeszcze się na nią nie przygotowałeś, zrób to jak najszybciej. W przeciwnym razie odjedzie Ci konkurencja.

#samnektar napisał Jakub Strzelka z Beeffective

Jeśli potrzebujesz pomocy z wdrożeniem Google Tag Manager Server Side, zgłoś się do nas! Chętnie Ci pomożemy przygotować się na nadchodzące zmiany.